W oczekiwaniu na wiosnę postanowiłem ponownie pobawić się z wodą. Tym razem z trochę innej perspektywy. Łatwo nie było, bo dużo czasu zajęło samo przygotowanie do zdjęć. A ponieważ aparat ustawiłem w zupełnie innej pozycji, niż jak robiłem wcześniejsze zdjęcia, to potrzebowałem nowego, bardziej dokładnego sposobu “łapania” wody w kadrze. Opracowałem więc stabilną konstrukcję do puszczania kropel, dzięki czemu wiedziałem dokładnie gdzie spadną. Wystarczyło już tylko nacisnąć spust migawki.
Czy zadziałało? Oceńcie sami w zakładce “Macro“.